Na Korbani byliśmy raz – zimą, z zamiarem nocowania. Wiało wtedy okropnie, widoków nie było i odpuściliśmy. Tym razem miało być zupełnie inaczej 😀
Zaparkowaliśmy przy cerkwii w Łopience i szybko ruszyliśmy w górę, by dotrzeć na szczyt przed zachodem słońca.