Sylwester w chmurach

Sylwester w chmurach

Sylwester 2019/2020

Od dobrych kilku lat planowaliśmy sylwestra na szczycie. Najlepiej wysokim, z pięknymi widokami. Takim, żebyśmy mogli podziwiać fajerwerki o północy 😛

No i padło na Kráľova hoľe na Słowacji. Wyjechaliśmy koło południa, bez pośpiechu podążaliśmy na południe i chwilę po 17 zaparkowaliśmy w miejscowości Šumiac. W zupełnych ciemnościach ruszyliśmy niebieskim szlakiem na wymarzonego sylwestra.

Śniegu niezbyt dużo, to też szło się przyjemnie.

Widoki nie zachwycały. Co kilkadziesiąt minut mijaliśmy grupki turystów schodzących ze szczytu.

Około dwudziestej byliśmy na górze. Widoczność wynosiła kilkanaście metrów, a wiatr wiał niemiłosiernie powodując zamieć. Po niemałych trudach rozbiliśmy namiot i czekaliśmy na północ racząc się obrzydliwym truskawkowym winem musującym 😛 Fajerwerki o północy tylko słyszeliśmy. Na szczycie pojawiło się kilku śmiałków, ale szybko zrezygnowali z „widowiska” i zeszli. Całą noc targało namiotem, więc mało spaliśmy i dopiero nad ranem wiatr ucichł.

Za to poranek był przecudowny. Z każdą chwilą pojawiali się nowi turyści. Ktoś nawet wrzucił na instagrama zdjęcie z naszym namiotem 😛 (szóste zdjęcie)

Widoki były zachwycające, warto było trochę „pocierpieć” w nocy.

Jeszcze jedna rzecz nas rozbawiła. Na wschód słońca przyszło dwóch turystów. Wyjęli z plecaków maty, śpiwory, wyłożyli się wygodnie i kazali zrobić sobie zdjęcie, po czym spakowali się i poszli.

Tego samego dnia wstawili fotkę na grupie Turistika na Slovensku i bach – ponad tysiąc polubień, a my jelenie nawet zdjęcia w namiocie nie mamy 😛

Wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Jasiela 🙂 Jakoś trzeba było ten Nowy Rok zacząć, a wiadomo, że w Beskidzie Niskim najlepiej 😛

Byliśmy sami, zrobiliśmy ognisko i ułożyliśmy się do snu dosyć wcześnie, odespać nieprzespaną, sylwestrową noc.

Dodaj komentarz