Wejście na Musałę w kwietniu

Kwietniowe wejście na Musałę

Na dachu Bałkanów

Około dziewiątej wieczorem dojeżdżamy do miejscowości Borovets (Боровец) u podnóża masywu Riła w Bułgarii. Jest 28 kwietnia 2019 roku, niedziela, Wielkanoc Prawosławna. Kurort narciarski wygląda na opuszczony, jest cicho i spokojnie. Sezon narciarski już się skończył, a letni jeszcze nie zaczął. W tym czasie nie działa również kolejka gondolowa, będąca sporym ułatwieniem w zdobyciu Musały. Planujemy nocleg na parkingu, w naszym mikro kamperze 😛

Niestety przy każdym parkingu jest informacja o konieczności uiszczenia opłaty via SMS (tylko dla klientów bułgarskich sieci telefonicznych) lub poprzez kupno bliżej nieokreślonego biletu parkingowego (automatów biletowych nie udało nam się znaleźć). Postanawiamy, że te 30 lewa kary, jesteśmy w stanie zaakceptować i układamy się do snu.

Chwilę po 6:40 jesteśmy już na szlaku. Jest on bardzo dobrze oznaczony, szeroki i początkowo łagodnie pnie się w górę.

Mijamy tablicę informacyjną Parku Narodowego „Riły”.

Około ósmej docieramy do wiaty odpoczynkowej, gdzie postanawiamy odpocząć i zjeść śniadanie. Zagadkowe jest dla nas to, że mimo zakazów palenia ognia w parku, obok wiaty jest murowany krąg ogniskowy, a pod wiatą garnki i ruszt.

Za wiatą jest mostek nad potokiem Bystrzyca i od tego miejsca warunki są już typowo zimowe. Dzięki dość wczesnej porze, śnieg jest w miarę dobrze zmrożony i idzie się przyjemnie.

O 9:30 dochodzimy do nieczynnych stacji wyciągów narciarskich.

Po kolejnej godzinie marszu, o 10:30 jesteśmy przy Schronisku Musała na wysokości 2389 m n.p.m. Pogoda jest idealna, niestety śnieg staje się coraz bardziej miękki. Robimy sobie krótką przerwę i ruszamy.

Od schroniska idziemy wzdłuż słupków będących pozostałością po linii energetycznej. Będą nam one towarzyszyć aż na szczyt.

W tym miejscu warto dodać, że szlak od schroniska jest zagrożony lawinami i wymaga umiejętności w ocenie sytuacji.

Jest 12:30, śnieg dość mocno daje się nam we znaki. Dochodzimy do zasypanego schroniska Ledeno Ezero na wysokość 2709 m n.p.m. Nazwa pochodzi od pobliskiego jeziora lodowcowego Ledenoto Ezero (Леденото Езеро). Robimy ostatnią przerwę przed atakiem szczytowym, zakładamy raki  i ruszamy wzdłuż specyficznej via ferraty 🙂

Tak naprawdę, raki przydają się dopiero na ostatnich metrach. Stalowa lina jest sporym ułatwieniem i daje poczucie bezpieczeństwa.

Kilkanaście minut po pierwszej stajemy na szczycie. Chociaż sam szczyt nie zachwyca (stacja meteo), to widoki z Musały 2925,4 m n.p.m. są wspaniałe.

No i wreszcie jacyś ludzie… ni z tego, ni z owego pojawia się dwóch rezydentów stacji meteo. Byli chyba bardziej zaskoczeni niż my 🙂

Ale najbardziej zaskoczył nas widok kota 😛

Przyszedł czas na powrót. Wracamy dokładnie tak, jak przyszliśmy. Idzie się fatalnie, śnieg zamienił się w breję. Przy schronisku Musała spotykamy jedynych turystów, pytają o warunki i zastanawiają się co robić.

Około 17:20 jesteśmy przy samochodzie. Obyło się bez mandatu. Przeszliśmy niecałe 23 kilometry w 10 godzin i 40 minut.

Dodaj komentarz