W końcu, po prawie ośmiu godzinach docieramy do schroniska Triglavski dom na Kredarici na wysokości 2515 m n.p.m. Schronisko w okresie zimowym oferuje skromne menu, ciepłe i zimne napoje (w tym alkoholowe) oraz nieogrzewane pokoje (wymagany własny śpiwór). Głowna sala na szczęście jest ogrzewana, a obsługa bardzo miła i pomocna.
Za piwo płaciliśmy 4 euro, herbatę 2 euro, a za miejsce w trzyosobowym pokoju 12 euro.
Po krótkiej przerwie moja towarzyszka oznajmia, że nie da rady iść na szczyt z powodu wyczerpania. Pozostaje mi zatem samotna wędrówka na dach Słowenii.
Samo wejście na Triglav ze schroniska nie jest zbyt wymagające kondycyjnie, ale wyczerpanie i niezbyt przespana noc dają mi się we znaki. W kilku miejscach jest dość niebezpiecznie, ale na szczęście po około 1,5 godzinie staję na szczycie. Okazuje się, że jestem sam, wszyscy już zeszli do schroniska 🙂