Feldberg to najwyższy szczyt Schwarzwaldu o wysokości 1493 m n.p.m. Z nagiego wierzchołka można podziwiać piękną panoramę Alp (ponoć 😛 )
Po całym dniu w samochodzie, około 19:30 zaparkowaliśmy na końcu wsi Zastler. Do zachodu słońca została niecała godzina, a pogoda dopisywała.
Szlak oznaczony żółtymi rombami wiódł początkowo asfaltową drogą, a po kilkuset metrach zmienił się w leśną ścieżkę.
Obok ścieżki dostrzegliśmy tajemnicze kamienne wzory 😛
Szlak wiedzie obok potoku Zastlerbach. Znajdują się tu liczne wodospady oraz tzw. lodowe dziury (Zastler Eislöcher). Są to pozostałości ostatniego zlodowacenia. Wielkie głazy, tworzące zwałowiska, w połączeniu z mroźnym powietrzem tworzą specyficzny mikroklimat. Dzięki temu nawet pod koniec lipca można tu znaleźć lód w zagłębieniach, co z resztą było wykorzystywane przez miejscowych, jako naturalne chłodnie.
Po 20 zaczął zapadać zmrok. Okazało się, że chatka, w której chcieliśmy przenocować była zajęta. Obok stały zaparkowane samochody (mimo zakazu wjazdu) co dodatkowo nas zniechęciło do noclegu w tym miejscu.
Na szczęście mieliśmy plan B 🙂
Udaliśmy się do zaznaczonego na mapach schronu przy ścieżce doktora Gantera. Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie poszli na przełaj 😛 Noc, nomen omen czarny las, chaszcze do szyi, pnącza jakieś… ile przy tym było bluzgów. A można było iść ścieżką… 🙂
W końcu, kwadrans przed 21 doszliśmy do schronu.
Rozpakowaliśmy maty i śpiwory, i ułożyliśmy się do snu.
Poranek przywitał nas rzęsistym deszczem i mgłą.
Kolejne fajne miejsce na nocleg na przełęczy Rinken 😛
O 10 zameldowaliśmy się na szczycie. Ponoć taka popularna góra, a tu nikogo poza nami 😛
Ruszyliśmy w drogę powrotną. „Zahaczyliśmy” jeszcze o wspomnianą wcześniej chatkę, w której chcieliśmy początkowo nocować. Okazało się, że jest to chatka do wynajęcia 🙂
Zeszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Fryburga na lokalny tort, aby nieco osłodzić sobie pobyt w mglistym i deszczowym Schwarzwaldzie 🙂